poniedziałek, 25 lutego 2013

Nie zawsze plany misternie układane udaje się zrealizować. W tym konkretnym przypadku zaszwankował tylko jeden maleńki element i moje plany uległy zmianie. Nie oznacza to, że niedziela była dniem zmarnowanym. Rekompensatą tego co nie wyszło był spacer z Cyganką po wrocławskim Rynku... Panią C. znam od dawna i można rzec śmiało - to dobra znajomość (choć do tej pory nie poznałem jej prawdziwego imienia). Chodząc, oglądając pozimowe obrazki starego miasta, za towarzysza miałem wróżbitkę, która delikatnie zaczepiała błąkających się przechodniów i próbowała ich namówić do poznania tego, co im los chce podarować. Byłem dziwnym, chyba nie do końca sprzyjającym jej "działalności" dodatkiem. Do kieszeni Pani C. ani jedna złotówka nie wpadła, ja zaś "wzbogaciłem się" otrzymując kilka pięknych opowieści. Opowieści mądrych, pouczających, które kiedyś będę mógł opisać... To co dzisiaj usłyszałem "przeznaczono dla uszu rozmówcy" więc może za czas jakiś, gdy opowieść kolejną usłyszę, i zgodę Pani C. otrzymam, z Wam będę mógł się nią podzielić... Może Cyganka prawdę Nam powie ?

Wrocław /niedziela /24.02.2013/ ABP 


Brak komentarzy: