środa, 17 października 2012

Przez piekło do skalnego Raju

Dwa weekendowe słoneczne i w miarę ciepłe dni spędziłem tuż za naszą południową granicą, w Skalnym Mieście, w Teplicach i Adrszpachu. Czerwono-złotawy jesienny dywan pod nogami, nad głową mgliste ale błękitne niebo z delikatnymi białymi obłoczkami a wokół skalne,, pomalowane,, pastelowymi kolorami potężne skały. Skały Teplickie. Cicho, pusto, pięknie i tylko z daleka słychać kucie w skałach tam gdzie młodzi wspinacze starają się pokonać gładką, mocno od pionu odchyloną ścianę. Trwa zdobywanie Skalnej Narzeczonej, bardzo trudnej trasy wspinaczkowej - oznaczonej jako VII b w skali wysokogórskich trudności. W okolicy Wieży Strażniczej i Wielkiego Placu Świątynnego wypełnionego w tej chwili niebieskawą delikatną mgiełką osiadającą na wszechobecnych wielkich paprociach, już cichuteńko i być może ta cisza to zasługa tej malowniczej mgły. Teraz niespiesznie w stronę Skalnej Korony i Świątyni gdzie mogę usłyszeć muzykę zapomnianej katarynki a patrząc prosto w niebo zobaczę szczyty skalnych ścian, które w tym miejscu osiągają wysokość siedemdziesięciu metrów. Mgiełka pojawia się i znika, układa w warstwy, gęstnieje nadając temu miejscu więcej tajemniczości. Mijam Sfinksa, Śledzika, na dłużej zatrzymując się pod zalanym słońcem Odyńcem trafiam do miejsca nazwanego Sybir a ten nie wita mnie zapowiadanym chłodem, wręcz przeciwnie z czeluści wąwozu napływa ciepło. Ciemno zielone meandrujące korytarze-wąskie jary wyprowadzają z Sybiru kończąc zwiedzanie Skalnego dzisiaj mglisto-pastelowego Miasta. Kropelki wody, szybko spływające po granitowych progach, systematycznie i miarowo drążą dziurki w piaszczysto-gliniastym otoczeniu skał. Ale... zanim to piękno mogłem zobaczyć musiałem pokonać piekielną drogę, przebrnąć przez miasto Wałbrzych... tak żeby nie stracić w samochodzie zawieszenia, nie urwać kół - oraz pokonać i przetrwać drogę za miastem w kierunku granicy, a i do niej z całą pewnością nie można zastosować określenia - droga. Ten zlepek asfaltowych kup oklepanych szuflą od lat zapomniany przez władze daje prawdziwy obraz dróg prowincjonalnych, dróg nie zauważanych, po jakich codziennie poruszamy się przemierzając je np. do pracy... Budujemy autostrady-to dobrze,ale zapominamy o tym co służy nam na co dzień... My nie zapominamy, o Nas się nie pamięta a przypomina w dniach takich lub innych wyborów... Tuż za naszą południową granicą... po czeskiej stronie, Raj, bez dziur... Bezpieczne...

Adam Bończa-Pióro Adrszpach 13-14.10.2012

Brak komentarzy: