poniedziałek, 4 lipca 2011

Tu czas płynie inaczej


Droga główna, międzymiastowa,Wrocław-Jelenia Góra, tuż za Kaczorowem ostro "odbija" w lewo.Przez chwilę auto podskakuje na tarkowatym i dziurawym asfalcie woda pod kołami płynie wartkim potoczkiem więc dopiero po czasie obraz zza okien samochodu dociera do mnie. Rozłożysta, intensywnie zielona niczym morze, falująca trawami z niebem tuż nad nimi, ukazuje się Dolina zamknięta niebieskawym paseczkiem Karkonoszy dalekich i łagodnych. Od przełęczy Okraj po daleką Szrenicę i dalej jeszcze... widok zapiera dech w piersi ale "niskie" mdławe słońce z trudem przebija się przez zasłony wiszących ciężkich od wody chmur, delikatnie, złotawo obrysowuje drzewa i wysokie trawy zmoczone deszczem, osuszane wiatrem. Na pierwszym planie dwa wyraźnie "narysowane" pagórki - Sokoliki. Tuż obok cel podróży, Janowice Wielkie.

Tym, którzy tu zamieszkali, których tak bardzo lubię, zazdroszczę ciszy i spokoju niespieszności takiej, jaka pojawia się w tylko w takich miejscach. Stare, piękne ale mocno podniszczone przedwojenne domy, za sąsiada mają nowe "dworkowate" domy poutykane wśród drzew i poletek nieuprawianych, łąk niekoszonych. Stara papiernia
z "grzybkiem" nad murami przylega do kolejowego szlaku i kamiennego wiaduktu. Może kiedyś Janowice zaproszą nas do odwiedzenia teraz zamkniętej na głucho i od dawna nieczynnej Wyłuszczarni Nasion, miejsca niezwykłego i ciekawego, a może czas nie zmieni tu niczego, nadal będzie tu leniwie, usypiająco.

Cisza, po szalonym porannym wietrze, miesza się teraz z delikatnym szumem kołyszących się świerków. Na drodze do Trzcińska zamiera ruch... od wschodu nadciągają czarne niskie buro-szare chmury... nadchodzi nowa porcja wody. Pierwsze krople deszczu pukają w dach. Po chwili nie widać już niczego, gaśnie odrobina światła, deszcz siecze nieubłaganie...

Halinko T... wszystkiego najlepszego w dniu imienin !!!

Adam Bończa-Pióro/z notatnika wędrowca
Pałacyk Trzcińsko, Janowice Wielkie, niedziela 3.07.2011 r.

Brak komentarzy: