piątek, 8 lipca 2011

Rowerowa brać...


Po tytule mam ochotę dopisać drobne przekleństwo (ale chyba nie wypada ) mam ochotę dosadnie określić, nie wiem jak liczną, ale ARCYPASKUDNĄ część rowerowej rodzinki. Określenie bardzo niemiłe dotyczyłoby damskiej części tej grupy, i to "kobietek" a raczej glanowych dziewczyn pędzących na swych stalowych zmurszałych, rowerem zwanych, rumakach. Zasady poruszania się nie dla nich wytyczone dróżki, światło czerwone, chodniki i przejścia dla pieszych choć nie dla nich, to jednak ich. Mkną przeklinając i poganiają tych wolno, statecznie ale bezpiecznie sunących rówieśników ich rodziców. Poruszanie się po mieście coraz mniej przyjemne i zaczyna być niebezpieczne dla wielu normalnych uczestników rowerowej mody. Młodzi, agresywni, szybcy... a właściwie MŁODE, szybkie, AGRESYWNE.

Mam nadzieję, że nawyków ze ścieżek rowerowych "panienki" kiedyś pewnie kierowcy nie przeniosą w nabytych nawykach na nasze i tak bardzo fatalnie niebezpieczne ulice... taką mam nadzieję. To co mnie dzisiaj spotkało nazwę zdziczeniem, brakiem podstawowego wychowania, chamstwem, złem w czystej postaci... Z przykrością piszę te słowa, z smutkiem wielkim.

A.Bończa-Pióro / Wrocław / 7.07.2011/

Brak komentarzy: