Wczoraj nadeszła ta chwila nielubiana, bo czynność do wykonania - sprzątanie, to coś do czego zabieram się z oporami. Porządkowanie pracowni, która z założenia ma być nieuporządkowana, a jednak od czasu do czasu musi być "odgruzowana", wydaje się czasem straconym... Nieudane próby stworzenia obrazu, płyty, sklejki, tektury i szkice oraz najstarsze płótna zostały wyniesione. Nie wylądowały na śmietniku nadal są tuż obok w maleńkiej szuszarni . Trudno się rozstać, od razu i definitywnie, z czymś co sam stworzyłeś, codziennie ocierałeś się o efekt własnej pracy. Później porządkując przepastne szuflady (w założeniu miały być wypełnione farbami) natknąłem się na stare pocztówki i kopie pocztówek, które kiedyś, już nie pamiętam kiedy, sam wykonałem. Przerwane tym odkryciem tworzenie miejsca na "nowo" trwa do tej chwili. Pracownia "niesprawna" - nie maluję więc. A pojawił się właśnie nowy pomysł na obraz...
Pracownia/ Wrocław 3.02.2011 (kawa 3 in 1 ładnie pachnie, za oknem kosmyk światła)
Adam Bończa-Pióro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz