
wtorek, 29 września 2009
poniedziałek, 28 września 2009
środa, 23 września 2009
wtorek, 22 września 2009
poniedziałek, 21 września 2009
Wiadomość ze zdjęciami
Wędruję pustoszejącymi ulicami Jelonki w stronę galerii Pod Brązowym Jeleniem, jest piątek przed 17.00 Jest wilgotno, siąpi... niskie chmury nad miastem pozbywają się nadmiaru wilgoci.
Tuż przy starej poczcie pod czerniejącym murem stoi motocykl... piękny, chromowany, miejscami różowy... bak i błotniki takie właśnie. Czarna, skórzana kanapa z kropelkami mgły, a może deszczu osiadającym na niej.



Wykonuję kilkanaście zdjęć i mam dziwne poczucie zażenowania... przecież idę na wernisaż, na otwarcie wystawy zdjęć wykonanych przez Janusza Jaremena a to On właśnie uwiecznił na swoich fotografiach wspaniałych facetów na wspaniałych motorach.
Może nie powinienem wykonać tych zdjęć, zapomnieć o nich, nie dzielić się tym co mnie w nich urzeka... co mnie urzekło w tym motocyklu świecącym na tle smutnego muru... może... ale zdjęcia powstały. Oglądając zdjęcia na wystawie wiem, co tak mocno zuoczyło Janusza...

Tuż przy starej poczcie pod czerniejącym murem stoi motocykl... piękny, chromowany, miejscami różowy... bak i błotniki takie właśnie. Czarna, skórzana kanapa z kropelkami mgły, a może deszczu osiadającym na niej.



Wykonuję kilkanaście zdjęć i mam dziwne poczucie zażenowania... przecież idę na wernisaż, na otwarcie wystawy zdjęć wykonanych przez Janusza Jaremena a to On właśnie uwiecznił na swoich fotografiach wspaniałych facetów na wspaniałych motorach.
Może nie powinienem wykonać tych zdjęć, zapomnieć o nich, nie dzielić się tym co mnie w nich urzeka... co mnie urzekło w tym motocyklu świecącym na tle smutnego muru... może... ale zdjęcia powstały. Oglądając zdjęcia na wystawie wiem, co tak mocno zuoczyło Janusza...

Jelenia Góra 11.09.2009 tekst i zdjęcia: Adam Bończa-Pióro
środa, 2 września 2009
Wernisaż u Jacka, czyli pożegnanie lata
"Pożegnanie lata"
Ostatnie dni sierpnia, ciepłe i słoneczne, z podmuchami chłodniejszego wiatru od gór, z porankami lekko zamglonymi, czerwonymi wschodami słońca pachnącymi już nadchodzącą jesienią.
W sobie nadal noszę ciepło i radość lata i z takim uczuciem wędruję dobrze znanymi, cichymi już ścieżkami, wśród pól i łąk gór Izerskich, falujących wysoką ugrową trawą.
Odwiedzam miejsca i ludzi, znajomych, którzy postanowili porzucić miasta, i osiedli w górach wśród szumiących lasów, pachnących łąk. Chromiec, Kwieciszowice, Popielówek, o którym nikt prawie nie słyszał, Antoniów-Boża Góra i na koniec Kopaniec. Kopaniec 115.
Właśnie w Kopańcu na wielkiej, jeszcze zielonej łące z kamiennym kręgiem i ogniem palącym się wśród kamieni, wyznaczyli sobie spotkanie w galerii pod chmurką, filii Galerii Domowej, ludzie związani z tymi łagodnie pofalowanymi górami. Niemcy, Holendrzy i Polacy, tu pracujący, tworzący swój nowy świat, zintegrowani, zaprzyjaźnieni, dalecy od polityki i wszechobecnych waśni...
Na ścianach domku gospodarczego, na starym garbusie, drewnianych drzwiach domu i płotach zawisły wykonane przez tych ludzi zdjęcia rodzinne, pamiątki dokumentujące codzienne wydarzenia i te nieco ważniejsze, pierwszy dzień szkoły, spotkania towarzyskie, otwarcia wystaw na Płocie Sołtysa. Dokumenty czasu, który przemija, płynie, i nie wraca. Papierowe obrazy zatrzymują czas, pozwalają powrócić wspomnieniom, ponownie wzruszają przywołując radosne chwile.
Z zastawionego stoły, na którym pojawiły się smakowite wyroby, porywasz coś "niemieckiego", czy "holenderskiego" i mieszając smaki wracasz do oglądania zdjęć. Swobodnie, naturalnie toczą się rozmowy, powstają plany na czas najbliższy, na czas nadchodzącej jesieni i zimy. Zachodzące słońce, dogasający ogień dają znak - nadchodzi czas powrotu do domu... lecz nikt nie wstaje, nikt nie opuszcza tego miejsca, nikt nie mam ochoty na zakończenie spotkania... dorzucone do ognia drewno rozbłyska nowym płomieniem.
Adam Bończa-Pióro
Kopaniec 115 - 30 sierpnia - 2009
Kopaniec 115 - 30 sierpnia - 2009






Subskrybuj:
Posty (Atom)