czwartek, 23 kwietnia 2009

"Pamięć prowincji"

Pamięć prowincji
Codziennie kilka chwil. Fotografie


Barcinek, resztki pałacu za rzeką. Pospieszne spojrzenie zza szyb samochodu. Inne, o wiele bardziej uważne ze spojrzeń, kolekcjonuje się podczas pieszej wędrówki. Które z nich pozostanie w mojej pamięci? Z upływem czasu zmieniają się proporcje zapamiętanych obrazów. Miejsca, widoki, zdarzenia uznane za swoje, mogą przecież przytrafiać się każdemu. W pamięci ten obraz pałacu trwa niezmiennie od lat. Nic bardziej złudnego. Dopiero fotografie, w których odkłada się czas, przypominają o niepodległości pamięci. Tu nic nie układa się w logiczne ciągi, nie stanowi gotowej syntezy. Nawet te same fotografie, oglądane po jakimś czasie, wywołują w nas coraz to nowe olśnienia. Kim była dziewczyna w żółtej kurtce, przechodząca przez most, gdy z samochodu wykonywałem zdjęcie? Nie ma jej w kadrze. Nie wiem gdzie jest. Pozostała w mojej pamięci.


Moja prowincja to miejsce najbliższe, znane od lat, pozornie niezmienne. Tu bywam, chodzę, zapamiętuję. Prawdopodobnie obraz prowincji - w tym wypadku Kopańca, gdzie mieszkam i jego najbliższych okolic - dla wielu będzie tylko kolejnym, banalnym wizerunkiem, wartym zaledwie wzruszenia ramion. Przecież na tych fotografiach nie ma nic ważnego. Nic spektakularnego. Nic, czym mogłyby się pokarmić wszystkożerne media, lub choćby lokalna plotka. Przydrożny kamień milowy od ponad wieku wrastający w pobocze, kałuża w miejscu przystanku z odbijającą się w niej figurą na krzyżu, jedyne skrzyżowanie w mojej wsi. Ale to właśnie one zapełniają moją pamięć od kilkunastu lat. Fragmenty, mgnienia, ulotne wrażenia.






Fotografii przybywa. Zdecydowana większość pewnie nie ujrzy światła dziennego. Wszystkie jednak pamiętam. Wiele z nich bardziej wyraźne mimo upływu lat. Pamiętam momenty zdziwienia, zachwytu i dojmującego smutku za czymś, co bezpowrotnie odeszło. Znikają zamki, pałace, całe wsie. Zarastają na powrót lasem, gdy tylko opuści je człowiek. To właśnie tutaj uświadamiam sobie, że pozostanie tylko to, co zapamiętane. A fotografia? Tylko wspomaga pamięć, inspiruje do nieustannej wędrówki przez pokłady pamięci. Codziennie choćby tylko kilka chwil.

Jacek Jaśko, Kopaniec kwiecień 2009









wtorek, 21 kwietnia 2009

"Pamięć prowincji" w Lubomierzu


Jacek Jaśko

Urodził się w 1955 roku. Pierwsze lata życia spędził w karkonoskim schronisku Strzecha Akademicka. Fotografuje od lat z niesłabnącym uczuciem niedosytu. Laureat Biennale Fotografii Górskiej w Jeleniej Górze. Swoje prace pokazywał m.in. w Arhus (Dania), Berlinie, Hunfeld, Weisswasser i Monschau (Niemcy), w Galerii na Płocie w Kopańcu i Galerii na Płocie w Jeleniej Górze. Ok kilku lat z grupą zaprzyjaźnionych fotografów pracuje nad cyklem "Sąsiedzi".

Od końca lat 80. mieszka w Kopańcu u podnóża Gór Izerskich, gdzie w Domu Spotkań prowadzi Galerię Domową.


Jacek J. - czasami nadmiernie złośliwy. Dziennikarz i włóczykij. Potrafi dużo zjeść i wypić, w odróżnieniu od innych, którzy wybierają jedno z tych dwóch i nie wiem, dlaczego zwykle to drugie. Pracuje na małym obrazku i jego humor i zmysł sytuacyjny sprawiają, że lubię jego reportaże z ludźmi opatrzone krótkimi komentarzami słownymi. Miłośnik jazzu i sytuacji rozrywkowych.


Profesor Eugeniusz Józefowski, artysta.